niedziela, 9 grudnia 2012

Syndrom niedzieli. Co zrobić, by polubić poniedziałki?

Za kilka godzin u wielu z nas może się zacząć tytułowy "syndrom niedzieli". Czym jest? Najprościej ujmując lękiem i "niechciejstwem" przed poniedziałkiem. W niedzielne popołudnie internet jest wręcz zalewany wpisami i obrazkami podobnymi do poniższego:
Co zrobić by pokochać poniedziałek? Czy w ogóle da się to zrobić? Poniżej kilka rad z mojego doświadczenia.

1. Dlaczego nie lubię poniedziałków?
Odpowiedź na to pytanie u każdego może być inna. Nie należy na nie odpowiadać powierzchownie. Czy nie lubisz tylko poniedziałków, czy także każdego innego roboczego dnia?

Najczęściej poniedziałek jest nie lubiany bo jest synonimem ciężkiego tygodnia w pracy. Jeśli praca sprawiałaby Ci radość, to wstawałbyś z uśmiechem i czekał na poniedziałek. Przypomnij sobie pierwszy dzień w nowej pracy, albo jakiś ważny wyjazd, na który z utęsknieniem czekałeś. Czy nie przygotowywałeś się dzień wcześniej? Czy nie nastawiałeś budzika, lub kilku? A gdy tylko zadzwonił zrywałeś się na równe nogi. Więc w tym całym "nie lubieniu" nie jest istotny dzień, ale to co on przynosi. Jeśli nie chcesz wstawać rano do pracy to znaczy, że coś w niej jest nie tak, albo częściej w Twoim do niej podejściu.

2. Motywator.
Nie zależnie czy w pracy jesteś kierownikiem, dyrektorem, pracownikiem porządkowym czy handlowcem, powinieneś w niej znaleźć wartość motywującą. Jak to zrobić? Po pierwsze pomyśle przez moment o swojej pracy, pomyśl co sprawia, że czujesz się w niej dobrze? Co musi się wydarzyć w tej dziedzinie, żebyś dzień mógł uznać za udany? Co Cię motywuje i pcha na przód? Może to być świadomość, dobrze wykonanej pracy, pochwała szefa, zrobienie dobrego wyniki i korzyść finansowa, albo mogą to być ludzie i czas który z nimi spędzasz wspólnie pracując czy rozmawiając na przerwach.
Jeśli już znajdziesz ten czynnik to w niedzielne popołudnie myśl tylko o nim. Wpraw się w ten stan szczęścia, kiedy to się dzieje. Pomyśl jakie uczucie Ci wtedy towarzyszą. Jakie pozytywne reakcje zachodzą w Twoim organizmie. Jak czujesz się wtedy dobrze.
W ten sposób zaczynasz programować siebie na sukces. Twój mózg będzie chciał doświadczyć znów tego uczucia, będzie chciał znowu się stymulować. To działa i przynosi dodatkowe pozytywne skutki. Na przykład: Jeśli lubisz jak przełożony chwali Twoje pomysły lub zaangażowanie, jeśli to dodaje Ci skrzydeł i sprawia, że efektywniej pracujesz, to wprowadzając się w ten stan już niedziele, sprowokujesz siebie do działania. Zrobisz jakiś raport, przygotujesz się do pracy, bo będziesz chciał doświadczyć tego uczucia. A gdy w poniedziałek rano zadzwoni budzik, wiesz co się stanie? Wstaniesz z pierwszym dzwonkiem i nie użyjesz klawisza "drzemka". Będziesz jak najszybciej chciał znaleźć się w pracy - tak to działa.

3. Wyjątki.
Może się jednak okazać tak, że jesteś mocno zdemotywowany trudną atmosferą w pracy. Jest niewesoło i gęsto. Co zrobić? Punkt 2 i tak jest obowiązkowy, cofnij się do początków tej pracy, przywołaj dobre emocje. Dodatkowo zaplanuj dzień. Jeśli masz dużo zajęć ułóż je w kalendarzu co do minuty. Przepracowany efektywnie dzień szybko mija, ani się nie obejrzysz i znów doczekasz upragnionego piątku.

Wypróbuj, sprawdź i przekonaj się sam. Nigdzie tego nie wyczytałem, tylko doświadczyłem :)
Potrzebujesz czegoś więcej? Szkolenie z zarządzania sobą w czasie? Coaching motywacyjny? Nie ma sprawy... Zadzwoń lub napisz: ms.doceo@gmail.com, tel: 601 484 555.

Zapraszam także to polubienia profili firmy na facebook

Pozdrawiam,
Marcin.