niedziela, 9 października 2016

Zakupy nieplanowane, zakupy emocjonalne. Czyli jak wybudować potrzebę u klienta. Część 1.

Ponad 80% zakupów, których co dnia dokonujemy ma charakter nieplanowany, a co za tym idzie emocjonalny. Pewnie każdemu z nas zdarza się co jakiś czas wrócić z zakupów z czymś, czego akurat nie planowaliśmy zakupić. Przyjrzyjmy się zatem samemu procesowi podejmowania decyzji. Jak to działa?

Po pierwsze trzeba powiedzieć, że ten schemat dotyczy wszystkich produktów i usług jakie możemy wymienić na rynku. Od artykułów spożywczych, przez odzież, po kredyty i ubezpieczenia. Można się pokusić o hipotezę, że gdyby ludzie przestali kupować emocjonalnie to pewnie mielibyśmy do czynienia z potężną recesją. A więc do rzeczy.
Znacie zapewne powiedzenie, że „okazja czyni złodzieja”, a ile razy było nam dane słyszeć od kogoś z rodziny, czy samemu się tłumaczyć, że kupiliśmy produkt bo „była okazja”. To pierwszy element naszej układanki. Właśnie okazja powoduje, że przylepiamy się do witryny sklepu niczym glonojady lub „kopiemy” w markecie w koszu z napisem „wyprzedaż”. Po pierwsze okazja nie zawsze oznacza niską cenę, często, ale nie zawsze. Już tu mamy do czynienia pierwszą pułapką, którą fundują nam nasze emocje i z najważniejszym na tym etapie „oszustwem”, który funduje nam nasz umysł. Tak, tak, OSZUSTWEM, dlaczego? Bo w zakupach bezpośrednich, gdy widzimy produkt nieświadoma decyzja zostaje podjęta już teraz, to co ma miejsce później to tylko poszukiwanie dostatecznych usprawiedliwień, żeby wydać pieniądze. Kilka przykładów:
A)      Kasia lat 25 idzie do sklepu, po drodze mija sklep odzieżowy, na którego wystawie wisi piękna sukienka z etykietką WYPRZEDAŻ. Kasia wchodzi do sklepu. Zanim przymierzy sprawdza cenę, jeśli jest w zasięgu jej portwela decyzja już zostaje podjęta, reszta to usprawiedliwienia. Bo dobrze leży, bo na dobry materiał, bo będzie pasować do torebki, bo…, bo…, bo…
B)      Janusz, lat 50, zapalony majsterkowicz idzie sobie do Biedronki po zakupu z listy, którą stworzyła mu żona, wzrok Janusza przyciąga komplet kluczy nasadowych, który akurat jest w ofercie tygodnia.
C)      Kinga, 30 latka, idzie na spacer, mija witrynę sklepu „wszystko po 5 zł.”, na której lśnią piękne podstawki pod kubki.

Zapytacie, a co jeśli okazja nie wystarczy, przecież setki przedmiotów dziennie przykuwa nasz wzrok. Ok. Analizujmy więc nasze przykłady dalej.

A)      Kasia przymierza sukienkę, leży jak ulał. Kasia wygląda pięknie. Ale co naprawdę widzi Kasia? Widzi siebie w sukience, ale nie w sklepie, widzi gdzie mogłaby ją włożyć, komu się w niej pokazać, na kim zrobić wrażenie, komu zawrócić w głowie, w kim wzbudzić zazdrość.
B)      Janusz widzi już wszystkie śruby, które odkręci za pomocą tych kluczy, widzi jak to mu ułatwi jego pasje, dostrzega w jakich sytuacjach będzie mógł je wykorzystać.
C)      Kinga nie widzi podstawek, widzi swoich gości, którzy będą kładli na nich filiżanki czy kubki, widzi jak będą pasować do wystroju itp.

I właśnie na tym etapie budują się emocje. Wyobrażenia sprawiają, że emocje rosną na sile, a żeby je podtrzymać musimy nabyć produkt, z którym podświadomie wiążemy swoje szczęście. To etap na którym pojawiają się korzyści, czyli podstawa każdej sprzedaży. Efekt końcowy.

Korzyść jest czymś co zaspakaja potrzebę klienta. Ważne, że sprzedawca może te potrzebę wybudować i od razu ją zaspokoić. Wystarczy dostosować się do schematu zakupów emocjonalnych. Jak to zrobić? O tym w kolejnym wpisie. :)